to bardzo mnie to śmieszy. Mój ojciec nie
wyrażał się w taki sposób. - Więc dobrze! - wybuchnęła Carrie. - Twojego ojca rzeczywiście los Danny'ego w ogóle nie obchodził. Powiedział, że lepiej by było, gdyby Danny w ogóle się nie urodził! - Tak, to do niego podobne - zgodził się Nikos. - Ale widzisz, ja nie podzielam jego zdania. - Skoro tak, to gdzie się podziewałeś zaraz po wypadku? Czemu nie przyjechałeś na pogrzeb brata? Wtedy nic cię to nie obchodziło, a teraz nagle zacząłeś się interesować? Była taka zaaferowana i taka strasznie zła, że dopiero w ostatniej chwili zauważyła, jak Danny znów wyciąga łapki po filiżankę. - Uważaj, kochanie! - zawołała. Odsunęła go od stolika tak gwałtownie, że sama przewróciła filiżankę łokciem. Kawa zalała stolik i Carrie zerwała się z miejsca, żeby gorący płyn nie oblał Danny'ego. - Potrzebujemy ścierki, proszę pani - zawołał Nik do barmanki. Carrie tuliła do siebie Danny'ego, z przerażeniem patrzyła na bałagan, jakiego narobiła. Nikos Kristallis tak bardzo ją zdenerwował, że przestała panować nad tym, co mówi i co robi. R S - Muszę iść - powiedziała, sięgając po plecak. Z tego wszystkiego nawet nie zauważyła, że leżał w kawowej kałuży. - Bardzo panią przepraszam za ten bałagan - zwróciła się do kelnerki, która właśnie przyszła ze ścierką. Carrie wyszła z kawiarni z Dannym na biodrze, popychając przed sobą pusty wózek. - Nie skończyliśmy rozmawiać - odezwał się Nikos, który prawie natychmiast znalazł się obok niej na ulicy. - Skończyliśmy - oznajmiła stanowczo. - Danny musi wracać do domu. - Ja was odwiozę - zaproponował Nikos. - Nie, dziękuję - odparła. Spojrzała na ulicę i westchnęła z ulgą. Akurat nadjechał odpowiedni autobus. - Widzisz, malutki? - zagadała do Danny'ego. - Jedzie nasz autobus. Wzięła wózek pod pachę i z Dannym na biodrze podbiegła do przystanku. Chłopczyk zanosił się od śmiechu. Autobus ruszył. Carrie mogła spokojnie obserwować pozostawionego na środku chodnika Nikosa. W zasadzie powinna była zostać dłużej, choćby po to, żeby się dowiedzieć, czy Nikos Kristallis poważnie traktuje swój zamiar przewiezienia Danny'ego do Grecji, ale w dżinsowej kurtce i sukience zmoczonej kawą, z mokrym od kawy plecakiem i zmęczonym po całym dniu niemowlakiem nie czuła się na siłach. Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu, z dala od przenikliwego