- Mogła sobie pojechać do Yorkshire. - Monmouth uderzył pięścią w stół, aż
zabrzęczała porcelana. - Do licha, mam przedstawić w parlamencie ustawę o taryfach. - Wstał z groźnym pomrukiem. - Wybadam dyskretnie opinię ludzi w tej sprawie. Może będę musiał potępić ją publicznie, jeśli nadal będzie się tak afiszować. - Szarpnięciem otworzy! drzwi i pomaszerował do gabinetu. Virgil poczęstował się resztkami śniadania. Kilcairn i Alexandra jeszcze zobaczą, kto jest głupim bufonem. Ich sielanka wkrótce się skończy, i to bardzo niemiło. - To był głupi pomysł - stwierdziła Alexandra, obserwując wąską, cichą ulicę. - Twój głupi pomysł - przypomniała Vixen. - I przestań się tak rozglądać. Mam wrażenie, jakby ktoś nas śledził. - Nie mogę się powstrzymać. Podziękowała skinieniem głowy, gdy kelner przyniósł jeszcze jeden talerz kanapek. Śniadanie w miłej ulicznej kawiarence uznała za doskonały sposób na spędzenie wolnego poniedziałkowego przedpołudnia, ale to było przed Vauxhall Gardens i przed spotkaniem z kuzynem. - Lord Virgil na pewno jeszcze śpi. A nawet jeśli już wstał, kluby znajdują się parę przecznic stąd. - Oczywiście masz rację. Jestem głupia. Spróbuj kanapki z ogórkiem. - Bała się nie kuzyna, lecz tego, co zdążył o niej naopowiadać. Zmusiła się do uśmiechu. - Opowiedz mi o swoich ostatnich podbojach. - Nikt mi nie wierzy, kiedy mówię, że nie interesuje mnie małżeństwo - poskarżyła się lady Victoria. - Gdybym wyszła za mąż, nie mogłabym prowadzić takich ciekawych rozmów jak ta, którą odbyłam niedawno z twoim lordem Kilcairnem. Alexandra zakrztusiła się herbatą. - A o czym tak gawędziliście? Przyjaciółka podniosła się z krzesła i klepnęła ją w plecy. - Jesteś zazdrosna? - Nie! Nawet go zbytnio nie lubię. A poza tym on nie jest moim lordem Kilcairnem. - A ty nie jesteś już moją guwernantką, nauczycielką i damą do towarzystwa - stwierdziła Victoria. - Nie muszę ci mówić, o czym rozmawiałam z Lucienem Balfourem. Alexandra była gotowa udusić Vixen, jeśli ta nie powie jej wszystkiego. Wcale nie czuła zazdrości. - Możesz milczeć - oświadczyła. - Z mojego doświadczenia wynika, że słowa Kilcairna rzadko nadają się do powtórzenia. Przyjaciółka zachichotała. - Łatwo cię przejrzeć. Alexandra zmarszczyła brwi. - Nieprawda. - No, dobrze. Ulituję się nad tobą. Zadawał mi wiele pytań na twój temat. Czy zawsze byłaś taka irytująca, czy kiedykolwiek przyznałaś się do porażki w dyskusji, i takie rzeczy. - Żartujesz sobie ze mnie! Vixen wybuchnęła śmiechem. - Przysięgam, Lex, że mówię prawdę. Alexandra wzięła torebkę i wstała z gradową miną. - Lord Kilcairn i ja utniemy sobie małą pogawędkę. - Zanim na niego napadniesz, może powinnaś sobie przypomnieć, jaki był wczoraj miły. Panna Gallant zarumieniła się po same uszy. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że Vixen mówi o wieczorze w Vauxhall. - Tak, chyba masz rację. Lady Victoria obrzuciła ją badawczym spojrzeniem, po czym się roześmiała. - Podejrzewam, że nie wszystko mi opowiedziałaś. Alexandra uśmiechnęła się z przymusem, a w końcu parsknęła śmiechem. - Słusznie podejrzewasz, moja droga. A teraz chodźmy gdzieś indziej, żeby nie kusić losu.